Czy czas na zmiany w bramce Legii Warszawa?


Czy Tobiasz i Kobylak są tak słabi, by nowy bramkarz w Legii był absolutnym priorytetem?

1 grudnia 2024 Czy czas na zmiany w bramce Legii Warszawa?
Mateusz Kostrzewa / Legia Warszawa

Temat nowego bramkarza pojawiał się w Legii jeszcze w sezonie 2023/2024, kiedy to winę w odpadnięciu z Ligi Konferencji przypisywano głównie Kacprowi Tobiaszowi. Wychowanek stołecznego klubu trafił na ławkę, a schedę przejął po nim starszy Dominik Hładun. Przenosimy się do teraźniejszości – pozycja Tobiasza dalej jest podważana, a kibice spekulują o przyjściu nowego i bardziej doświadczonego bramkarza. Czy nadszedł już czas na zmiany?


Udostępnij na Udostępnij na

Przed Legią jeszcze tylko pięć spotkań i kilka tygodni do otwarcia zimowego okienka transferowego. Po wielu zawirowaniach zaczyna gonić podium, a co najważniejsze, pokazała, jak chce grać. Mimo że Legia dalej walczy na trzech frontach, to Goncalo Feio ostatnimi czasy nie wprowadza większych zmian w wyjściowym składzie i każdy kibic warszawskiego klubu byłby w stanie wymienić podstawową jedenastkę. Środek ataku? Marc Gual. Lewa strona? No wiadomo, że Vinagre. Bramkarz?

Mimo kontuzji Tobiasz i tak pozostanie jedynką?

Konserwatywna postawa portugalskiego szkoleniowca daje do zrozumienia, że Tobiasz nie powinien obawiać się o swoją pozycję. Tylko czy aby na pewno? Aktualnie między słupkami staje Gabriel Kobylak, który zastępuje kontuzjowanego kolegę. Jednak w tym sezonie Kobylak nie pełnił tylko funkcji lekarstwa na kontuzje Tobiasza, bo swoją szansę też dostał. Stało się to w Gdańsku w meczu z Lechią, czyli mniej więcej wtedy, gdy wyjściowa jedenastka nabierała już powtarzalności.

Kobylak zachował wtedy nie tylko czyste konto, lecz także pokazał się z dobrej strony, tak więc kolejną okazją do rozegrania 90 minut stał się wyjazd do Legnicy w ramach 1/16 finału Pucharu Polski. Tam już tak kolorowo nie było, więc bez zaskoczenia kibiców w klasyku z Widzewem do bramki wrócił Tobiasz. Powrót był jednak tylko chwilowy, bo za sprawą urazu ręki Kobylak mógł wykazać się raz jeszcze.

Trochę liczb Tobiasza w Legii

Wróćmy jednak do Tobiasza. Na jego pozycję w drużynie składać mogą się doświadczenie w barwach pierwszej drużyny Legii oraz same wyniki. Pod względem tego pierwszego wygrywa ze swoimi kolegami i nic w tym dziwnego. Kobylak ostatnie dwa sezony spędził w większości na wypożyczeniu w Radomiaku. Ważniejsze wydają się jednak wyniki, a w przypadku Kacpra Tobiasza w tym sezonie PKO BP Ekstraklasy wyglądają następująco:

  • 13 meczów (w tym jeden niepełny),
  • 13 straconych goli,
  • 3 czyste konta,
  • 1 obroniony karny (na 3 możliwe),
  • 28 obronionych strzałów (średnia 2,15 na mecz).

Pod względem wpuszczonych goli nie wygląda to najgorzej. Licząc na podstawie średniej na mecz, Kacper Tobiasz znajduje się w czołówce bramkarzy, którzy najrzadziej wyjmują piłkę z siatki. Nieco gorzej wygląda liczba i średnia na mecz wybronionych strzałów, w czym ustępuje kolegom z innych drużyn.

Mimo że wyniki na ekstraklasowym podwórku wielu wydadzą się przeciętne, to są jeszcze europejskie puchary, a w nich:

  • 7 meczów (w tym 5 w kwalifikacjach),
  • 3 stracone gole,
  • 5 czystych kont (2 w fazie ligowej).

Patrząc na wyniki, nie ma tu się czego czepiać, a zwłaszcza zachowania czystych kont w meczach z Betisem i Backą Topola. Oczywiście, niejeden powie, że w eliminacjach Legia miała do czynienia z tzw. ogórkami, niemniej jednak postawa Tobiasza w Lidze Konferencji jest godna pochwały.

A Kobylak?

Pobyt Kobylaka w Radomiu można uznać za dobre podszlifowanie zdolności bramkarskich. Zawodnik robi postępy, a swoją postawą na treningach, tak jak powiedział Feio, daje do zrozumienia, że zasługuje na kolejne szanse w wyjściowym składzie. A jak wyglądają liczby w jego przypadku?

  • 9 meczów,
  • 10 straconych goli,
  • 4 czyste konta (w tym dwa w LKE),
  • 10 obronionych strzałów w PKO BP Ekstraklasie (śr. 2,5 na mecz).

Czysto na papierze, poziom porównywalny z Tobiaszem. Wielu kibiców jednak domaga się, by to Gabriel Kobylak otrzymał miano „jedynki”. Powód? Niektóre zachowania, a przede wszystkim zbytnia nadpobudliwość Tobiasza, która swoje zastosowanie ma praktycznie tylko przy rzutach karnych.

Młoda kadra Legii

W Legii Warszawa rodzi się chyba tradycja wysyłania młodzieżowców na szlifowanie do Radomia, bo podobnie jak Kobylak sezon temu tak obecnie Maciej Kikolski broni w barwach Radomiaka. I nie idzie mu to najgorzej. W tym sezonie zanotował 16 występów, wpuścił w nich 22 gole i 4 razy zachował czyste konto. Pozytywnie wypowiadają się o nim koledzy z drużyny, w tym Leonardo Rocha, który w ostatnim wywiadzie z dziennikarzem Tomaszem Ćwiąkałą przekonywał, że z jego potencjałem czeka go świetlana przyszłość. Potrzebuje jednak jeszcze trochę czasu na podszlifowanie zdolności, a regularna gra w Radomiaku z pewnością pomoże mu to wypracować.

Podobnie sprawy mają się w przypadku nowego nabytku warszawskiego klubu, Marcela Mendesa-Dudzińskiego. Jest na pewno perspektywiczny, ale wymaga czasu i doświadczenia, a na chwilę obecną nie było mu jeszcze dane zadebiutować w PKO BP Ekstraklasie.
Taki sam problem dotyczy pozostałych bramkarzy grających w drugiej drużynie i juniorach. Większość z nich nie miała jeszcze szansy na zdobycie doświadczenia na najwyższym poziomie rozgrywkowym lub jakiegokolwiek doświadczenia. Powodem tego jest po prostu ich wiek. Spójrzmy na daty urodzenia bramkarzy legionistów:

  • Gabriel Kobylak, luty 2002 r.,
  • Paweł Szajewski, marzec 2002 r.,
  • Kacper Tobiasz, listopad 2002 r.,
  • Marcel Mendes-Dudziński, maj 2005 r.,
  • Wojciech Banasik, maj 2006 r.,
  • Michał Bobier, czerwiec 2007 r.,
  • Jakub Zieliński, luty 2008 r.

Same talenty na sprzedaż

Mając tylu przyszłościowych bramkarzy, Legia z pewnością ma w planach niektórych sprzedać, a zarazem podreperować fundusze klubu. Zarówno w mediach, jak i wśród kibiców wymienia się tu nazwisko Tobiasza, o którym już wcześniej mówiono, że może trafić do zagranicznego klubu. Tylko czy to odpowiedni moment? Tobiaszowi nie można odebrać, że miewa warte zapamiętania mecze, tak więc czy spychanie go na ławkę nie jest kiepskim pomysłem, a zwłaszcza w Lidze Konferencji? Skoro Legia miałaby na nim zarobić, to nic tak by nie podbiło jego wartości jak gra w europejskich pucharach. Z pewnością Tobiasz wyraziłby chęć pozostania w Legii, jednak czy tak się stanie, zależy już chyba tylko od trenera i dyrektora sportowego. Zresztą trudno jest wyobrazić sobie Tobiasza w PKO BP Ekstraklasie w klubie innym niż Legia.

O zagranicznych klubach mówi się też w przypadku Kikolskiego i Mendesa. Zakładając, że obaj trafią na listę sprzedaży, drogą eliminacji pozostaje nam Gabriel Kobylak. Tak więc czy to właśnie on powinien zostać „jedynką” w sezonie 2025/2026?

To może nowy Boruc?

Sytuacja w bramce legionistów nie jest w takim stanie, by już w najbliższym okienku sięgać po nowego zawodnika. Nie oznacza to jednak, że latem przyjście doświadczonego, a przede wszystkim spoza grona młodzieżowców bramkarza nie byłoby mile widziane. Coraz częściej mówi się o potrzebie na kogoś na wzór Artura Boruca, który mógłby być wzorem dla młodszych kolegów. Odbierając to dosłownie, to takim kimś mógłby zostać np. Łukasz Fabiański. Gra w Premier League oraz wcześniejsza styczność ze stołecznym klubem czyni go niemal idealnym kandydatem na to stanowisko. Jego kontrakt wygasa po tym sezonie, tak więc o ile nie pozostanie w West Hamie, być może ktoś z Warszawy odezwie się do byłego reprezentanta Polski?

Mówiąc już jednak bardziej realistycznie: przyjście gotowego bramkarza na pewno byłoby świetnym wzmocnieniem. Tylko czy Legia może sobie na to pozwolić? Jeśli ściągnięcie nowego golkipera miałoby wiązać się z dużym wydatkiem, to powinno ono przejść na drugi plan. Aktualnie dla Legii większym priorytetem powinien być napastnik, aby załatać dziurę po wpadkach, jakimi byli (i nadal są) Nsame i Alfarela. Do tego czasu Tobiasz i Kobylak powinni wystarczyć. Kto wie, być może jeden z nich da radę w tym czasie wywalczyć pełne zaufanie kibiców? Zawsze można też liczyć, że dyrektorowi Zielińskiemu uda się znaleźć bramkarza, który nie zrujnuje finansowo Legii, a co najważniejsze, nie zawiedzie trenera i fanów.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze